|
| Edzio, Edvard'em zwany | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
nameless
Liczba postów : 310 Age : 36 Skąd : Never, Never Land Registration date : 20/11/2008
Karta Postaci Imię i Nazwisko (przydomek): Lothar Hammerhand Inwentarz: Wygląd: Wysoki (214cm) i cholernie ciężki (406kg) 'człowiek z kamienia' - Obsydianin. Jego skóra przypomina powierchnię głazu. Szara, miejscami ciemno-szara. W poprzek jego torsu biegnie czerwonawa żyła jakiegoś metalu. Oczy ma szare (jak stal), ale spojrzenie ciepłe.
| Temat: Edzio, Edvard'em zwany Sro Mar 04, 2009 10:01 pm | |
| [Jak wyczytałem, zaczynamy od pojedynku z 'młodym drwalem'.]
Edvard, blady i wykończony (wszak dopiero co przed chwilą powstał w martwych), nie do końca jeszcze wiedział co sie dzieje. Obraz wydawał się przykryty rzadką mgła i rozmazywał się przy gwałtowniejszych ruchach. Zdołał jednak zauważyć nacierającą na niego, z krzykiem, postać. Nie do końca wiedział jeszcze co sie dzieje i dlaczego ten ktoś biegnie w jego stronę, krzycząc coś o "przeklętych truposzasz", ale instynkt podpowiadał mu, że ów dżentelmen nie ma wobec niego pokojowych zamiarów. Wyuczonym ruchem (zadziałała pamięć mięśniowa), wywinął się spod ostrza siekiery, które ugrzęzło w znajdującym się tuż za jego plecami drzewie. Napastnik zaklął siarczyście i rozpoczął zapasy z, trzymającym jego broń, kawałku pnia rośliny. Edvard kiedy już się zatrzymał, zatoczył się i złapał za głowę. Te wszystkie gwiazdki i światełka chyba nie powinny pojawić się mu przed oczami... Łeb zarwał mocno i powtarzało się przy każdym ruchu. Wtedy poczuł jak treść żołądka próbóje wydostać się na zewnątrz. Udało jej się... Od razu poczuł sie jakby lepiej i nawet wzrok nieco sie wyostrzył. Mógł już określić, że jego przeciwnik jest młodym mężczyzną, a biorąc pod uwagę broń jakiej używa i miejsce w jakim się znajdują, musiał być to drwal. Tak. Zdecydowanie drwal. Próbójąc zrobić krok w tył, aby dać sobie więcej czasu na dojście do siebie i zwiększyć dystans, potknął się na jakimś korzeniu i upadł twardo na tyłek. Ale miał on dzisiaj doprawdy ogromne szczęście... Szybko zapomniał o bólu, gdyż pod dłonią wyczuł bardzo znajomy kształt. Bez zastanowienia chwycił przedmiot i uniósł. Jego szabla, przyjemnie ciążyła mu w dłoni. W tym samym momencie, nielubiący bladolicych drwal wyciągnął swoją jakże wymyślną broń i znów coś krzycząc odnośnie prowieniencji nieumarłych (a w zasadzie tego jednego, z którym miał się właśnie rozprawić), ruszył do kolejnego ataku. A Edvard już całkiem wyraźnie widział co się dzieje i nawet głowa tak nie nap... Bolała. Koordynacja ruchowa też już mu wróciła w zadowalającym stopniu. A przynajmniej tak mu się wydawało. | |
| | | Iskariota Marszałek Schaboszczakowy
Liczba postów : 177 Age : 31 Skąd : Hell ^^ Registration date : 19/11/2008
Karta Postaci Imię i Nazwisko (przydomek): Edvard de Grantz Inwentarz: Wygląd: Rycerz ludzki, miejscami spaczony mrokiem, który przypomina zgnilizne, czarne oczy z żółtym tęczówkami i ciemny bląd włosy
| Temat: Re: Edzio, Edvard'em zwany Pią Mar 06, 2009 11:30 pm | |
| "Ehhh...tego się można było spodziewać. Za każdym powrotem migrena daje o sobie znać w cholernie bolesny sposób. No cóż, przynajmniej mam się z kim bawić..."Taka oto pierwsza myśl naszła naszego bohatera po powrocie i chyba nie było nic dziwnego w zachowaniu młodego drwala. Tomy wciąż miał parę żółto czarnych ślepi, ciemny blond włosy i ciało pełne szarych zgnilizn jak na nieumarłego przystało. Cała prawa ręka, spora część tułowia do szyi oraz noga do uda. Ciemno czerwony płaszcz do kostek, nienaturalna jak na te rojony szabla no i oczywiście nigdy nie schodzący z twarzy uśmiech szaleńca naprawdę dawał się we znaki. Chyba śmiało można przyznać, że koszmary nocne wieśniaków raczej nie są w stanie konkurować z tym co teraz miał chłopak przed oczyma. Aczkolwiek widząc gotowego do walki wroga nie mógł tak po prostu siedzieć w bezruchu. Trzeba było zyskać na czasie, więc wskazana byłaby defensywa, bądź kontratak. Pomimo to nasz nieumarły zrobił coś całkiem innego niż siekanie przeciwnika. Mianowicie przeturlał się na prawy bok, by po chwili szybko wyprostować w pozie przykucnięcia i zadać kilka pchnięć w stronę lewego boku nieznajomego. W tym czasie starał się wypowiedzieć prawidłowo inkantację, która miała na celu zbudowania płatu ziemi przez chwilę chroniącym przed atakami: - Panie śmierci, który swą wolą wskrzeszasz tych, którzy odeszli, ranisz tych którzy dają życie i niesiesz mrok tam gdzie panuje światło ześlij swe "zbawienie" wołającym o powrót, a tym samym pomóż mi wyrwać grób z kruchych rąk oprawców. Zamieńmy wszystko w proch wieczny!* Kombinacja krótka, ale jak na szlachcica przystało przemyślana. Nawet w razie odparcia ofensywy ofensywą ciało Edvarda nie za wiele by pocierpiało, za to nogi naszego ziomka z pewnością miały by do niego trochę żalu. O ile wiadomo było arystokracie: "Ciężko jest chyba biegać po pomoc do doktora taki kawałek...hmm...w takim...eee...stanie."_______________________ * Zaklęcie pozwala na wyrwanie sporego płatu ziemi i ustawienie niczym ściany pomiędzy wykonawcą, a przeciwnikiem. P.S. Wiem, ze to trochę zaniedbane, ale pisałem, bez sprawdzania " [Sorki, nie zauważyłem]
Ostatnio zmieniony przez Iskariota dnia Sob Mar 07, 2009 4:46 pm, w całości zmieniany 2 razy | |
| | | nameless
Liczba postów : 310 Age : 36 Skąd : Never, Never Land Registration date : 20/11/2008
Karta Postaci Imię i Nazwisko (przydomek): Lothar Hammerhand Inwentarz: Wygląd: Wysoki (214cm) i cholernie ciężki (406kg) 'człowiek z kamienia' - Obsydianin. Jego skóra przypomina powierchnię głazu. Szara, miejscami ciemno-szara. W poprzek jego torsu biegnie czerwonawa żyła jakiegoś metalu. Oczy ma szare (jak stal), ale spojrzenie ciepłe.
| Temat: Re: Edzio, Edvard'em zwany Nie Mar 08, 2009 11:28 pm | |
| Młody drwal okazał się na tyle trzeźwy na umyśle i zwinny iż zbił siekierą, wyprowadzone krótko po przeturlaniu, się ciosy swojego oponenta. Zdziwiło go jednak to co zobaczył. Jak taki truposz ma w sobie tyle wigoru? Ale nie pozwolił, aby myśli zbyt długo zaprzątały mu głowę. Ruszył do ponownego ataku, unosząc wysoko swoją niewyszukaną broń. A jak tam magiczne sztuczki truposza? Ano mizernie... Pan śmierci zdawał się niewiele robić sobie z próśb swojego wiernego sługi i zwyczajnie go olał. Dopiero co wskrzeszony umarlak, niestety nie znalazł w sobie na tyle sił, aby skutecznie rzucić nawet najprostszy czar. Coś tam niby na ziemi zawirowało, uniosło się... Że niby chciało nawet dalej się podniesć... Ale zaraz opadło, a Edvard poczuł jak jego nadwątlone siły jeszscze bardziej się uszczupliły. Przed oczami znów ujrzał mroczki i feerię barw. Szabla wysunęła się z dłoni, a jej właściciel zatoczył się upadł. Widział jednak zbliżająca się postać. Pech chciał, że nasz dzielny drwal potknął się o ten sam wystający korzeń, co obiekt jego nienawiści i runął twarzą prosto na glębę. Zamroczyło go porządnie (prawie stracił przytomność), ale był wciąż świadomy. Chociaż w podobnym stopniu co Edvard. Obaj leżeli i próbowali się zebrać. Który pierwszy podniesie broń i zada śmiertelny cios? | |
| | | Iskariota Marszałek Schaboszczakowy
Liczba postów : 177 Age : 31 Skąd : Hell ^^ Registration date : 19/11/2008
Karta Postaci Imię i Nazwisko (przydomek): Edvard de Grantz Inwentarz: Wygląd: Rycerz ludzki, miejscami spaczony mrokiem, który przypomina zgnilizne, czarne oczy z żółtym tęczówkami i ciemny bląd włosy
| Temat: Re: Edzio, Edvard'em zwany Pon Mar 09, 2009 1:17 am | |
| Który pierwszy podniesie broń? Nie - nie było na to czasu, a Edvard dobrze o tym wiedział. "i zada śmiertelny cios" to już co innego. Nigdy naszemu szlachcicowi nie brakowało ciekawych pomysł, więc tym razem również nie miał zamiaru zawieść kolegów za światów.
Gdy tylko odzyskał trochę sił postarał przewrócić czym prędzej na bok, by łatwiej dostać w swe dwie blade łapy leżącego drwala. Wtedy to mógłby zadać kilka porządnych ciosów pięścią dla osłabienia. W końcu nie chciał zabić nieznajomego, jeśli miał zamiar najeść się do syta. Z tak bliska czuł już przepływającą krew, wewnętrzną energię, bicie serca ofiary.
Obejrzał się w poszukiwaniu szabli, gdyby tylko jej dopadł przebiłby prawą dłoń mężczyzny przybijając tym samym do ziemi. Dziwiło go nie co zachowanie chłopaka - nie bał się go. Wcześniej zwierzęta leśne uciekały, a ziomkowie wiosek chowali dzieci nie dbając o bydło. Czuli zbliżające się niebezpieczeństwo. Kto wie, może po prostu brak potrzebnych sił osłabił na tyle aurę szlachcica, by przestać się go bać, a zacząć nienawidzić?
W każdym razie należało nauczyć dyscypliny zuchwalca, by wiedział jak szanować zmarłych.
[Jeśli udało się przybić nieznajomego do czegokolwiek]
Grinte wyciągnął prawą dłoń przed siebie, by w cieniu wiosennych drzew ukazać rubinowy pierścień od maga Jardima. Był to ważny prezent, za który z pewnością będzie trzeba kiedyś hojnie odpłacić medykowi. Otóż nasza błyskotka nie była byle ozdobą. Dla zwykłego człowieka stanowiła by prawdopodobnie przeklęty przedmiot wysysający życie, ale dla arystokraty był to cenny katalizator życia.
Skupił się, pozwolił ponownie otworzyć na ingerencję otoczenia.
Udało mu się? Wtedy z całą pewnością wszelki insekty, zwierzęta, ludzie i jakiekolwiek inne stworzenia zamieniły się w proch (dosłownie), a on przywróciłby część siebie na ten świat.
[Trochę słabo, ale nie będzie mnie do piątku, więc...:/] | |
| | | nameless
Liczba postów : 310 Age : 36 Skąd : Never, Never Land Registration date : 20/11/2008
Karta Postaci Imię i Nazwisko (przydomek): Lothar Hammerhand Inwentarz: Wygląd: Wysoki (214cm) i cholernie ciężki (406kg) 'człowiek z kamienia' - Obsydianin. Jego skóra przypomina powierchnię głazu. Szara, miejscami ciemno-szara. W poprzek jego torsu biegnie czerwonawa żyła jakiegoś metalu. Oczy ma szare (jak stal), ale spojrzenie ciepłe.
| Temat: Re: Edzio, Edvard'em zwany Pon Mar 09, 2009 9:05 pm | |
| Obaj leżący zwlekli się niemal jednocześnie i zwarli w żelaznym (no dobra... aż tyle siły nie mieli, ale trzymali się mocno) uścisku. Jeden drugiego chwycił za gardziel, bo mowy o zadawaniu jakichkolwiek ciosów przy tej odległości i w tej pozycji, mowy nie było. Zarówno młody drwal, jak i szlachcic-truposz mieli mocną motywację i każdy z nich trzymał zawzięcie. Na nieszczęście tego pierwszego, truposz potrzebował do 'życia' [wtf?] nieco mniej tlenu i już po chwili przed oczami młodzieńca pojawiły się mroczki [nie mylić z Mroczkami]. Zaczął się dusić, podczas gdy jego przeciwnik nic sobie nie robił z uścisku. Widząc, że wygrywa, poczuł dodatkowy przypływ sił i... Nie ma sensu opowiadac tu dalszych losów biednego drwala. Zginął wyjątkowo paskudną śmiercią, a w dodatku jego ciało i energia życiowa posłużyły jako pożywka dla przypadkowo spotkanego truposza. Ostatnio tyle przemocy w lesie...
Najbliższa okolica wydawała się odczuć wyraźnie skutki tej swoistej uczty. Roślinki przyschły, a niektóre nawet pogniły. Nie było wkoło nawet śladu żywej istoty. Robaczków nic. No, nie licząc żywego trupa, który wydawał się być w świetnej formie, pożywiwszy się tak zdrowym i silnym człowiekiem [nie mam zielonego pojęcia jak wyglądała ta Twoja 'uczta', a że sam pomysł bardzo mi się nie podoba to pozwolę sobie ominąć dokładne opisy]. Zdecydowanie nabrał sił i teraz faktycznie mógł rzucać proste czary byle pierdnięciem. Oprócz pozostałości po nieszczęsnym drwalu, wokół walały się też części garderoby Edvarda. Piękny początek dnia. | |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Edzio, Edvard'em zwany | |
| |
| | | | Edzio, Edvard'em zwany | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |