|
| Papa | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
Papa
Liczba postów : 10 Age : 32 Registration date : 16/02/2009
| Temat: Papa Czw Lut 19, 2009 5:05 pm | |
| Imię: Papa Nazwisko: Voicecrused Wiek: 30 lat Wzrost: 180cm Waga: 80kg
Rasa: Człowiek
Statystyki:
SIŁA Powyżej przeciętnej WYTRZYMAŁOŚĆ Przeciętny SZYBKOŚĆ Poniżej przeciętnej ZRĘCZNOŚĆ Poniżej przeciętnej MĄDROŚĆ Przeciętny PSYCHIKA Powyżej przeciętnej
Inwentarz:
Głowa :: Przepaska na oczy Szyja :: Korpus :: Płócienna czarna koszula, oraz sznurowany płaszcz zwisający do ziemi Ręce :: Prawa dłoń :: Lewa dłoń :: Nogi :: Długie spodnie i wysokie skórzane buty Palce ::
Sakiewka: 50 sztuk złota
Historia: Wyjrzałem za okno... -Deszcz… Jak ja go nie cierpię. – jęknąłem i usiadłem na krześle koło stołu. Zapaliłem świecę i jedną ręką sięgnąłem po butelkę. Drugą chwyciłem za kawałek węgla, który służył mi jako materiał do pisania. Na kawałku pergaminu zacząłem skrobać litery, które po chwili zamieniły się w ciąg słów Czego pragnę najbardziej…Wziąłem łyk gorzałki… Nagle usłyszałem głosy… -Znowu… Czego wy ode mnie chcecie! Odejdźcie! Nie! Mówię, znikajcie! Precz! – Wstałem i rzuciłem butelką w ścianę, która rozbiła się na części. -Precz! Czego chcesz! Odejdź! – Złapałem krzesło i rzuciłem je o ścianę. – Odejdź… Proszę – wymamrotałem kładąc się na ziemię. -Po co ja się na to pisałem… Za co… Ja tylko… Przygotowałem ten rytuał… Ja nie chciałem… Przysięgam… Uwierz mi... – wymamrotałem. Głos w mojej głowie nie przestawał szeptać… Mówił różnymi językami…Nie przestawał ani na chwilę… -Odejdź ode mnie! – rzuciłem się w kąt pokoju uderzając głową w łoże. – Odejdź… ode mnieee… - poczym straciłem przytomność. Obudziłem się po chwili. Chwila spokoju i znowu szepty wróciły. Nie słyszałem swoich myśli. Gdy próbowałem zastanawiać się nad czymś szepty stawały się coraz głośniejsze. -Daj mi spokój… Leżałem tak kilka dni bez snu, strawy, wody… Głosy szeptały. Nawet nie myślałem bo wiedziałem, że jak zacznę to będą robiły się coraz głośniejsze. Doprowadziły mnie do takiego stanu, że wziąłem kawałki szkła z potłuczonej butelki i wepchnąłem sobie je do oczu. Poczułem ból, ale nie krzyczałem… Po chwili już nic nie było widać. Wreszcie głos ucichł… Po chwili jednak znowu coś przemówiło już w normalnym języku. -Będziesz widział … Mówię Ci, że będziesz widział… nie umrzesz tak szybko…Nie umrzesz dopóki ja Ci nie pozwolę… A teraz spójrz…- wtedy stał się cud… czułem, że nie mam oczu, ale czułem się tak jakbym widział… W mojej głowie pojawiały się obrazy rzeczy tych, w stronę których akurat teraz skierowałem głowę. -Co to za czary… Co ty zrobiłeś wrzasnąłem… Bądź przeklęty… - wydawało mi się, że mój głos jest jakiś inny. – Co ty ze mną zrobiłeś, co zrobiłeś z moim głosem? -Nic… To ty wydłubałeś sobie oczy, co za tym idzie reszta twoich zmysłów wyostrzyła się…- usłyszałem głos mówiący w mojej głowie. – A teraz skup się…przewiąż sobie czymś oczy, bo tak nic nie zrobisz… O tam przed tobą leży kawałek szmaty… Weź ją i zwiąż oczy. -To ty widzisz to co ja, jesteś jakim przeklętym duchem czy co! – wstałem i zrobiłem kilka kroków w stronę którą wskazał mi głos. Moje kroki były jakieś dziwne. Słyszałem najcichszy szmer wywołany nimi. Słyszałem krople deszczu, które spadały i uderzały w dach wydając różne dźwięki. Podszedłem we wskazane miejsce. Wziąłem kawał płótna do ręki związałem sobie nim głowę, tak aby przysłaniała ona pokaleczone oczy. -No… Nareszcie… Dłużej się nie dało…A teraz powiem Ci co musisz wiedzieć. Jestem duchem Hieronima de Garvilla. Ongiś wspaniałego lecz potępionego i zabitego przez rycerzy Wojownika Śmierci, zwanego inaczej Rycerzem Śmierci. A teraz idź i unikaj wszelkich paladynów i wojowników światła, bo oni czują takich jak ja i mogę Ci obiecać, że dołożą wszelkich starań by Cię schwytać i zabić. -Hmmm… - westchnąłem - W co ja się znowu wpakowałem… No cóż… Aha… Dziękuje za nowy wzrok. Gdy stanąłem w drzwiach, przypomniało mi się, że pozostawiłem coś na stole. Podszedłem do niego. Na stole leżała kartka na której napisane było Czego pragnę najbardziej…Wziąłem kawałek węgla i dopisałem Ciszy. Po czym wyszedłem z domu i zniknąłem między uliczkami. | |
| | | Varin
Liczba postów : 305 Age : 29 Skąd : Małopolska Registration date : 19/11/2008
Karta Postaci Imię i Nazwisko (przydomek): Inwentarz: Wygląd:
| Temat: Re: Papa Czw Lut 19, 2009 9:29 pm | |
| | |
| | | Papa
Liczba postów : 10 Age : 32 Registration date : 16/02/2009
| Temat: Re: Papa Czw Lut 19, 2009 9:34 pm | |
| | |
| | | Archiwilimłoteczkopodobn Wielki Wezyr
Liczba postów : 619 Age : 36 Skąd : Z zachodu Registration date : 19/11/2008
Karta Postaci Imię i Nazwisko (przydomek): Mag Eustachy Inwentarz: Wygląd: Łojezu!
| Temat: Re: Papa Pią Lut 20, 2009 1:51 am | |
| - Cytat :
- Wstałem i rzuciłem butelką w ścianę, która rozbiła się na części.
ultra butelka - rozbija ściany - Cytat :
- wziąłem kawałki szkła z potłuczonej butelki i wepchnąłem sobie je do oczu. Poczułem ból, ale nie krzyczałem… Po chwili już nic nie było widać. Wreszcie głos ucichł
a następnie odciąłem sobie język. wreszcie przestały swędzieć mnie plecy? - Cytat :
- Wojownika Śmierci, zwanego inaczej Rycerzem Śmierci.
Zwanego inaczej fechmistrzem śmierci, zwanego inaczej wojakiem śmierci, zwanego inaczej zabijaką śmierci? Ogólnie historia...eee... niefajna. Przedewszystkim i tak nic nie wiem o twojej postraci, poza tym że umie pisać i odprawiła jakiś rytuał. No i że nie lubi deszczu, oraz że stała się jakiś Daredevilem z ziomkiem w głowie. Druga sprawa - co wy wszyscy macie z tymi rycerzami światła, rycerzami mroku, rycerzami śmierci i palladynami? Co to do cholery jest rycerz śmierci? w LS nie ma żanfego mordoru, ani innej krainy ZUA, gdzie jest wielkie i potężne ZUO dla ZUA!. Takoż i nie ma, przynajmniej u mnie, rycerzy ZUA, chyba że komuś odbije szajba i postanowi tak się zatytułować. Takie dualistyczne podejście do świata (podział na dobro i zło) nie jest ani oryginalny, ani ciekawy. Przebuduj historie. Chce coś wiedzieć o twojej postaci, poza tym że rozbija ściany butelką i lubi przytłumiać słuch prtzez wpychanie szkła w oczy. I pamiętaj: NIE MA żadnych rycerzy ZUA, rycerzy śmierci, rycerzy dobra ( w sumie to każdy rycerz we własnym odczuciu nim jest, ale mniejsza ), ani rycerzy bobra | |
| | | Papa
Liczba postów : 10 Age : 32 Registration date : 16/02/2009
| Temat: Re: Papa Sob Lut 21, 2009 12:41 am | |
| Wyjrzałem za okno... -Deszcz… Jak ja go nie cierpię. – jęknąłem i usiadłem na krześle koło stołu. Zapaliłem świecę i jedną ręką sięgnąłem po butelkę. Drugą chwyciłem za kawałek węgla, który służył mi jako materiał do pisania. Na kawałku pergaminu zacząłem skrobać litery, które po chwili zamieniły się w ciąg słów Czego pragnę najbardziej…Wziąłem łyk gorzałki… Nagle usłyszałem głosy… -Znowu… Czego wy ode mnie chcecie! Odejdźcie! Nie! Mówię, znikajcie! Precz! – Wstałem i rzuciłem butelką w ścianę, która rozbiła się na części. -Precz! Czego chcesz! Odejdź! – Złapałem krzesło i rzuciłem je o ścianę. – Odejdź… Proszę – wymamrotałem kładąc się na ziemię. -Po co ja się na to pisałem… Za co… Ja tylko… Przygotowałem ten rytuał… Ja nie chciałem… Przysięgam… Uwierz mi... – wymamrotałem. Głos w mojej głowie nie przestawał szeptać… Mówił różnymi językami…Nie przestawał ani na chwilę… -Odejdź ode mnie! – rzuciłem się w kąt pokoju uderzając głową w łoże. – Odejdź… ode mnieee… - po czym straciłem przytomność. Obudziłem się po chwili. Chwila spokoju i znowu szepty wróciły. Nie słyszałem swoich myśli. Gdy próbowałem zastanawiać się nad czymś szepty stawały się coraz głośniejsze. -Daj mi spokój… Leżałem tak kilka dni bez snu, strawy, wody… Głosy szeptały. Nawet nie myślałem bo wiedziałem, że jak zacznę to będą robiły się coraz głośniejsze. Doprowadziły mnie do takiego stanu, że wziąłem kawałki szkła z potłuczonej butelki i wepchnąłem sobie je do oczu. Poczułem ból, ale nie krzyczałem… Po chwili już nic nie było widać. Wreszcie głos ucichł… Po chwili jednak znowu coś przemówiło już w normalnym języku. -Będziesz widział … Mówię Ci, że będziesz widział… nie umrzesz tak szybko…Nie umrzesz dopóki ja Ci nie pozwolę… A teraz spójrz…- wtedy stał się cud… czułem, że nie mam oczu, ale czułem się tak jakbym widział… W mojej głowie pojawiały się obrazy rzeczy tych, w stronę których akurat teraz skierowałem głowę. -Co to za czary… Co ty zrobiłeś wrzasnąłem… Bądź przeklęty… - wydawało mi się, że mój głos jest jakiś inny. – Co ty ze mną zrobiłeś, co zrobiłeś z moim głosem? -Nic… To ty wydłubałeś sobie oczy, co za tym idzie reszta twoich zmysłów wyostrzyła się…- usłyszałem głos mówiący w mojej głowie. – A teraz skup się…przewiąż sobie czymś oczy, bo tak nic nie zrobisz… O tam przed tobą leży kawałek szmaty… Weź ją i zwiąż oczy. -To ty widzisz to co ja, jesteś jakim przeklętym duchem czy co! – wstałem i zrobiłem kilka kroków w stronę którą wskazał mi głos. Moje kroki były jakieś dziwne. Słyszałem najcichszy szmer wywołany nimi. Słyszałem krople deszczu, które spadały i uderzały w dach wydając różne dźwięki. Podszedłem we wskazane miejsce. Wziąłem kawał płótna do ręki związałem sobie nim głowę, tak aby przysłaniała ona pokaleczone oczy. -No… Nareszcie… Dłużej się nie dało…A teraz powiem Ci co musisz wiedzieć. Jestem duchem Hieronima de Garvilla. Ongiś potężnego wojownika którego potępiono i zabito. A ty kim jesteś? Chodzi mi o to czym się do tej pory zajmowałeś. No już ruszaj się, opowiesz mi po drodze. -Hmmm… - westchnąłem - Od czego by tu zacząć... Może od tego. Nazywam się Papa... wiem, wiem dziwne imię, ale ja go nie wybrałem. Pomagałem w przygotowaniu pewnych rytuałów, nie pytaj mnie jakich, bo sam nie wiem. Nigdy mi o tym nie mówili, gadali tylko, że jestem za młody i za mało wiem... brednie. Wiesz ile można się nauczyć przyglądając się. Formuły zaklęć, dziwne mikstury i takie tam. Raz nawet udało mi się przepisać pewien przepis na miksturę, ale gdzieś mi chyba zaginął. -A więc jesteś złodziejem... - głos w głowie odezwał się. -Nie! Skądże, ja tylko... - zarumieniłem się - chciałem zrobić taką miksturę. Ja tylko... -Nie musisz się tak wydzierać. Słyszę twoje myśli możesz tak porozumiewać się ze mną. - Garvill wymamrotał. -Aha... A ty kim byłeś? - powiedziałem. -Ja... Wojownikiem. Bardzo potężnym, mądrym. Jako że żyjemy teraz razem, będę Ci pomagał na każdym kroku. Pamiętaj, że w chwili zagrożenia, masz się dokładnie słuchać mnie. A teraz dokończ swoje opowiadanie, a kim byłeś w młodości. -W młodości... Drwalem... Odkąd pamiętam, zajmowałem się ścinaniem drzew... Nie byłem w tym dobry, bo nie maiłem cierpliwości do żmudnego rąbania siekierą. Nienawidziłem tego. Dlatego też, jakieś... dwa... chyba... minęły już dwie wiosny, odkąd spotkał mnie pewien człowiek. Był on bardzo stary i bardzo mądry. Poprosił mnie abym pomagał mu w przygotowywaniu pewnych rytuałów. Mówił coś o duchach... -Tak... Dobrze myślisz... - jęknął Garvill. -To znaczy, że przez niego dostałeś się do mnie. - zapytałem się ducha. -Tak. Pewnie chciał mnie przyzwać, ale ja zauważyłem inny organizm, młodszy, silniejszy... To byłeś ty. -A więc tak... - złapałem się za głowę. - po co ja w ogóle opuszczałem moją wioskę. Zachciało mi się przygód. - jęknąłem. -No cóż, zdarza się... A teraz idź bo stoisz jak jakaś sierota. -Dobra... Dobra... Już idę. - Przeszedłem przez próg i wyszedłem z domu. Zrobiłem kilka kroków i zniknąłem za pierwszym zakrętem.
[Co do Garvill'a, jest to duch wojownika. Jest inteligentny, mądry, dumy, wredny i lubi poniżać i wytykać błędy innych. Będzie pomagał opętanemu, lecz jak nie będzie coś szło po jego myśli zacznę jęczeć, wrzeszczeć, wytykać błędy, dopóki opętany nie zmieni zdania. Jest także gadatliwy i rzadko co milczy, nawet w czasie snu da się usłyszeć jego głos. Czasami da się usłyszeć jego lament związany z tym, że jakiś głupiec go obudził i teraz musi żerować na innym głupcu. Na początku nie pała sympatią do opętanego, lecz to się zmienia, gdy opętany staje się mądrzejszy i dokonuje trafniejszych wyborów od Garvill'a. Jedyne czego pragnie to wydostać się z ciała opętanego znaleźć własne, lecz do tego potrzebny jest odpowiedni rytuał, który zna tylko niewielu. Dlatego też jest zmuszony pomagać swojemu "żywicielowi" w celu zaspokojenia swoich korzyści i dotarcia do potężnego mędrca, który znałby odpowiedni rytuał.] | |
| | | Archiwilimłoteczkopodobn Wielki Wezyr
Liczba postów : 619 Age : 36 Skąd : Z zachodu Registration date : 19/11/2008
Karta Postaci Imię i Nazwisko (przydomek): Mag Eustachy Inwentarz: Wygląd: Łojezu!
| Temat: Re: Papa Wto Lut 24, 2009 3:52 pm | |
| - Cytat :
- Dlatego też jest zmuszony pomagać swojemu "żywicielowi" w celu zaspokojenia swoich korzyści i dotarcia do potężnego mędrca, który znałby odpowiedni rytuał
Kurcze, a czemu nie spróbuje od tego, który go przyzwał . Ten wewnętrzny rycerz spoczywa w moich rękach, coby nie było . a poza tym: - Cytat :
- Na początku nie pała sympatią do opętanego, lecz to się zmienia, gdy opętany staje się mądrzejszy i dokonuje trafniejszych wyborów od Garvill'a
Skąd wiesz, że tak właśnie będzie? | |
| | | Papa
Liczba postów : 10 Age : 32 Registration date : 16/02/2009
| Temat: Re: Papa Wto Lut 24, 2009 5:11 pm | |
| Nie wiem, a jedynym sposobem żeby się tego dowiedzieć jest rozpoczęcie gry. | |
| | | nameless
Liczba postów : 310 Age : 36 Skąd : Never, Never Land Registration date : 20/11/2008
Karta Postaci Imię i Nazwisko (przydomek): Lothar Hammerhand Inwentarz: Wygląd: Wysoki (214cm) i cholernie ciężki (406kg) 'człowiek z kamienia' - Obsydianin. Jego skóra przypomina powierchnię głazu. Szara, miejscami ciemno-szara. W poprzek jego torsu biegnie czerwonawa żyła jakiegoś metalu. Oczy ma szare (jak stal), ale spojrzenie ciepłe.
| Temat: Re: Papa Wto Lut 24, 2009 7:14 pm | |
| Ale szczwany | |
| | | Varin
Liczba postów : 305 Age : 29 Skąd : Małopolska Registration date : 19/11/2008
Karta Postaci Imię i Nazwisko (przydomek): Inwentarz: Wygląd:
| Temat: Re: Papa Wto Lut 24, 2009 8:07 pm | |
| - Archiwilimłoteczkopodobn napisał:
-
I pamiętaj: NIE MA żadnych rycerzy ZUA, rycerzy śmierci, rycerzy dobra ( w sumie to każdy rycerz we własnym odczuciu nim jest, ale mniejsza ), ani rycerzy bobra Rycerze bobra są, nie znasz się. | |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Papa | |
| |
| | | | Papa | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |