blazek
Liczba postów : 48 Registration date : 20/01/2009
Karta Postaci Imię i Nazwisko (przydomek): Diaby Inwentarz: Wygląd: patrz obrazek obok
| Temat: Re: Diaby Pon Mar 23, 2009 5:55 pm | |
| Gdy się ocknął, dotknął ręką swojej szyi chcąc się upewnić, czy aby na pewno udało mu się za w czasu obudzić, unikając ostrza kudłatego mężczyzny. Uspokoił się, kiedy zrozumiał, że cała sytuacja w karczmie to tylko wymysł jego chorej wyobraźni.
Usiadł na bolku i rozejrzał się wokół. Gęsta mgła i brak towarzyszy podróży były wystarczającym powodem, żeby czuł się trochę zaniepokojony. * Przysiągłbym, że kiedy kładłem się spać, świeciło słońce, a obok mnie jechała Ilva z Szymonem. Gdzie się oni podziali i ciekawe jak długo spałem?* - zadawał sobie te pytania, ale niestety nie widział nikogo kto mógłby mu na nie odpowiedzieć.
- To miło z ich stron, że mnie przykryli kocem i nie budzili, kiedy chcieli sobie gdzieś pójść, ale do cholery gdzie ja jestem? - pytał się samego siebie, wpatrzony w drzewa rosnące na skraju wąwozu. - Kolego, może ty wiesz gdzie się podziali twoi właściciele? - powiedział do bolka, ale nie słysząc żadnej odpowiedzi ze strony przerośniętego chomika, nachylił się próbując wyczytać coś z jego oczu o tajemniczym zniknięciu towarzyszy podróży.
- Na pewno są gdzieś blisko, tylko przez tą przeklętą mgłę i ich nie widzę. - uspokajał się Diaby. - Bo gdzież oni mogliby się podziać. - po minucie nerwowego wpatrywania się przed siebie licząc, że z mgły wyłoni się Ilva lub Szymon, sięgnął po dudy. - * Jeśli są blisko to na pewno usłyszą moją muzykę, a to lepsze niż głośne wołanie o pomoc. Tylko mam nadzieje, że moje granie nie zwabi żadnych zapowiedzianych gości. * - Diaby po mimo obaw zaczął grać jedną ze znanych sobie melodii. | |
|
Varin
Liczba postów : 305 Age : 29 Skąd : Małopolska Registration date : 19/11/2008
Karta Postaci Imię i Nazwisko (przydomek): Inwentarz: Wygląd:
| Temat: Re: Diaby Wto Mar 24, 2009 2:27 pm | |
| Pograłeś chwilę, a krajobraz nic się nie zmienił. Z mgły, zza Ciebie wyjechała Ilva na kasztanowym koniu w cwale. Za nią jechał drugi, gniadosz. Obydwa były osiodłane. Podjechała do Ciebie. - Wsiadaj na konia, musimy uciekać. Zbóje nas gonią. - Ostatnie zdanie dodała z lekkim uśmieszkiem na ustach. Na "chomiki" wystarczyło gwizdnąć a zmieniły swój leniwy chód w bieg - albo raczej długie podskoki. Szybko znaleźliście się u wylotu wąwozu. Mgły znikła odsłaniając słońce - nie dochodziło jeszcze południe. Przed Wami ciągnęła się wydeptana droga. Z lewej strony przepaść, a w niej jezioro. Po prawej wznoszący się dobre kilkadziesiąt metrów w górę pagórek. Wszędzie było łyso, mocna zielona trawa stanowiła tu jedyną roślinność. Kobieta skręciła w lewo, w przepaść. Dojechaliście do miejsca, gdzie najwyraźniej wyrzeźbiono krętą ścieżkę w dół. Zjechaliście po kamiennej ścianie, obrośniętej gęsto trawą. Jezioro było wielkie oraz ciemne, a kryło się we mgle. Nad jego brzegiem mieścił się duży namiot - z góry nie był widoczny. Koło niego wylegiwał się wielkości konia wilk. Kobieta stanęła przed tobą, położyła rękę na prawym ramieniu i spokojnie powiedziała. - Diaby, teraz poczekaj w namiocie, Hubert w środku Ci wszystko wytłumaczy. - Wskoczyła na konia i ruszyła wzdłuż brzegu. Trzy bolki stały koło Ciebie.
Z namiotu wyszedł ork - łysy, gruby, troszkę od Ciebie większy - skórę miał ciemno brązową, uszy szpiczaste a oczy niebieskie. - Hubert jestem, witam. - Z uśmiechem na ustach uścisnął Ci dłoń, po czym zaprosił do namiotu. W środku mieścił się kocioł, trzy skrzynie w kącie, pełno skór i mały drewniany stolik. - Głodny? Pić? - Ciągle był uśmiechnięty. - Dobrze, co chcesz wiedzieć? - Dodał nie czekając na odpowiedź. | |
|