Dzidzia
Liczba postów : 100 Age : 23 Skąd : Transylwania Registration date : 19/11/2008
Karta Postaci Imię i Nazwisko (przydomek): Adrun De Lagrian Inwentarz: Wygląd: Odziany w poszarpany, czarny habit z wielkim kapturem i z kosturem ze srebra.
| Temat: Zachodnie Wybrzeże (part 2) Pią Sty 02, 2009 9:46 pm | |
| Miasta
Któż zliczył by wszystkie miasta i miasteczka Zachodniego Wybrzeża? Przesadą jest mówić iż jest to niemożliwe, nie jest to też jednak praca łatwa i prosta jak mogło by się zdawać. Jakkolwiek istnieje kilka wielkich ośrodków które mają się znakomicie, których grube mury i armie strzegą od zagrożeń świata, a których władcy są na tyle rozważni i potężni że potrafią zagwarantować im przetrwanie przez długi czas- sporo jest jednak mniejszych miasteczek, ledwo wyrosłych z poziomu wsi które z wolna wymierają- czy to w wyniku waśni na granicach, czy też po prostu z powodu na przykład wyczerpania się jakichś cennych zasobów, gdy to ludzie przesiedlają się gdzie indziej.
Politycznie, przyjęło się sądzić iż każde miasto którego władca nosi tytuł Księcia lub Wielkiego Księcia stanowi suwerenne państewko, pewne miasta jednak zarządzane nie przez dziedzicznego władcę, lecz przez jakieś inne organy (np. demokratycznie wybierane rady itp.) również wywalczyły sobie- często siłą- uznanie ich za byty niepodległe i niezależne. Skutkiem tego jest polityczne rozbicie całego Zachodu na ogromną ilość miast-państw, z których każde nieomal posiada własne prawa, obyczaje, armię i kontakty dyplomatyczne.
Oficjalnie, wszystkie te państwa zrzeszone są wokół Paktu, nazwanego zwykle „Imperium Arina”, na czele którego zgodnie z postanowieniami stoi Król, Imperator lub Wielki Patriarcha (zależnie od pochodzenia społecznego władcy: odpowiednio dla szlachetnie urodzonego, człeka z gminu i duchownego lub maga), w praktyce jednak od przeszło dwustu lat nie pojawił się człowiek który ogłosił by się władcą wszystkich Arinów i w rzeczywistości przejął władzę- rzecz jasna ku uciesze lokalnych możnowładców, którzy skutecznie zwalczają wszystkie plany mające na celu przywrócenie centralnej władzy.
Za stolicę zwykło się uważać miasto Arinpol nazwane oczywiście na cześć legendarnego założyciela. Tam też, w samym centrum znajduje się pałac królewski, od dekad czekający na to, by ktoś w nim zamieszkał na prawach władcy. Obecnie włada tam rada, której członkowie pochodzą z miejskiego patrycjatu.
Największym portem zachodu jest miasto zbudowane na Półwyspie Miedzianym, zwane Portem Królewskim, leży ono w odległości dwóch dni marszu od Arinpola i jest z nim silnie związane ekonomicznie i polityczne, choć obie jednostki oficjalnie uznają swą niezależność. W Porcie Królewskim, władza sprawowana jest dziedzicznie, w linii żeńskiej- obecnie włada tam Księżna Anna, wraz ze swym małżonkiem- pochodzącym z północy Taggardem Szarym, magiem- nekromantą i uzdrowicielem o rzekomo niezrównanych zdolnościach.
Małą, acz istotną ze strategicznego punktu widzenia jednostką jest wieś i bastion Szary Bród- stanowiący najdalej na północ wysuniętą placówkę Arinów, utrzymywaną po równo przez lokalnych władców, jako linię obrony przed najazdami zamieszkujących górzyste tereny barbarzyńskich ludów.
Przyroda
Większą część Zachodniego Wybrzeża stanowią łagodne wzgórza oraz równiny przyjazne ludziom. Mało jest tu gór, nie licząc północnych terenów, bagna zaś, pustynie czy skaliste pustkowia prawie się nie zdarzają. Większość terenów pokrywają albo łąki, pola i pastwiska, albo też gęste lasy- głównie liściaste i mieszane, z których spora cześć stanowi znakomite tereny łowieckie, choćby ze względu na obfitość zwierzyny. Niektórzy wieśniacy narzekają co prawda na nazbyt wielką mnogość wilków, ale w istocie nie jest to problem szczególnie istotny, jako że Arinowie z rzadka tylko zajmują się hodowlą owiec, preferując albo uprawę roślin albo rybołówstwo, czasem też polowanie w lasach, co sprawia iż wilczym mieszkańcom borów właściwie nic nie grozi- podobnie zresztą jak krukom i orłom, które z tradycyjnych powodów otaczane są szacunkiem. Gdzieniegdzie podobno zdarzają się też jeszcze stada dzikich koni choć najprawdopodobniej są one rzadkością to wielu wędrowców zarzeka się że na południu można znaleźć przy odrobinie szczęścia te piękne i szlachetne zwierzęta.
Religia
Arinowie z zachodu, posiadają podobnie jak pozostałe ludy swe własne, dość charakterystyczne wierzenia. Kluczowym pojęciem ich wiary jest „Jedyny” - najwyższy byt- stwórca, który ma być źródłem życia wszystkich pozostałych bóstw które później wypełniły wszechświat życiem. Zwany jest on też ojcem bogów, choć Arinowie nie używają na określenie go słowa „bóg”, które to jest zarezerwowane dla pomniejszych istot jakie zaludniają i opiekują się światem w jego imieniu. Tak rozumiany politeizm rozwinął mnogość różnych kultów, które za postaci centralne stawiają sobie różne znane duchy.
Najbardziej znane z nich to:
Kall Reth- jest bogiem wiatru, lecz uznawany jest także za opiekuna wędrowców, szlachetnych wojowników oraz poetów. Sam Kall Reth zwykle objawia się fizycznie jako postawny mężczyzna o długich włosach, noszący odzienie ze skóry oraz walczący kościaną maczugą. Legendy głoszą, iż zarówno odzienie, jak i broń zostały sporządzone z ciała pokonanego przez Kalla Retha wielkiego demona Irithiana, który przybrał postać niedźwiedzia wielkiego niczym góra. Bóg wiatru miał się z nim zmagać bez ustanku przez 10 dni i nocy, by wreszcie zabić bestię. Duch ten, obdarza swych wiernych wielką siłą I szybkością którymi sam dysponuje. Mimo dobrego serca, miłuje się on w pijaństwie, dobrej zabawie i śpiewie, oraz zapasach (których podobno jest mistrzem wśród bogów).
Shaardim- jest bogiem burz. Nie jest ani dobry, ani zły... raczej szalony i nieprzewidywalny. Mówi się, że jego kapłani swymi modlitwami i śpiewem umieją ukoić jego gniew, uciszając nawet największy sztorm... lub wprost przeciwnie- rozpętać prawdziwe piekło w najspokojniejszy, pogodny dzień. Legendy głoszą, że służą mu także morskie potwory z najdalszych głębin, które na jedno słowo swego pana- lub jego kapłana zdolne są niszczyć całe floty okrętów lub nadbrzeżne miasteczka, sami wyznawcy jednak ani nie potwierdzają ani nie zaprzeczają takim informacjom.
Inglar- bóg ognia, surowy, lecz sprawiedliwy. Służą mu ludzie o czystych sercach, którzy mają jednak często pewne problemy z “dostosowaniem” się do świata – ekscentryczni magowie, samotnicy i introwertycy. Duch ten, przyjmuje ich z radością, jako że ceni ich wewnętrzną energię i zapał. Miłuje postęp i rozwój- dla tego też tak bardzo ukochał zachód, gdzie cywilizacja rozwinęła się najprężniej. Gardzi niesprawiedliwością i okrucieństwem, jak również tymi którzy używają jego imienia lub mocy do siania zamętu. Niezwykle rzadko objawia się w fizycznej postaci, gdy to jednak czyni- zwykle przybiera kształt poważnego mężczyzny, odzianego w czerń. Do walki używa kostura- którego dotkniecie zgodnie z legendą może stopić skałę- podobno jest to uchwycony przez niego w dawnych dniach pierwszy promień słońca jaki dotknął Ziemi.
Ponadto, na bardzo wysokim poziomie rozwoju stoi kult bohaterów i przodków (te dwa często się przenikają...). Nieomal każda rodzina przechowuje z pokolenia na pokolenie pamięć o swym legendarnym przodku, który miał dokonać jakichś wielkich czynów. Co więcej, niektórzy z opiewanych w pieśniach herosów dostępuje swoistej apoteozy i z czasem staje się bogami z własnymi świątyniami i kapłanami. Tak miało to miejsce choćby w przypadku czczonego też w krainach północy Sandera Shiaana, zwanego na Zachodzie Bogiem-Krukiem. Jego świątynia znajduje się w mieście Glavia. Sam Arin Srebrnoooki również dostąpił apoteozy, jego kult jest dość powszechny choćby wśród magów i niektórych wędrownych poetów, rzadziej (acz jest to spotykane) pośród rycerstwa. Sercem jego kultu jest- nie jak można by się spodziewać Arinpol- lecz mała wyspa, zwana Szarą Ziemią, gdzie miał on stoczyć heroiczny pojedynek z jednym z demonów i nieomal stracić życie. Tam też przechowywana jest relikwia w postaci miecza dawnego wodza.
Wojny i Dyplomacja
Jako że Arinowie nie są zjednoczeni pod wspólną władzą, nie prowadzą też wojen jako takich. Oczywiście, lokalni władcy tworzą niekiedy koalicje przeciw sąsiadom- czy to z własnego ludu, czy też z innych nacji z którymi przyszło im graniczyć. Permanentny stan zagrożenia panuje właściwie tylko na północnych granicach, nie jest to jednak wojna Arinów z mieszkańcami krain za górami, lecz raczej ciągłe graniczne utarczki z bitnymi góralami którzy dokonują grabieżczych wypraw na mniejsze wioski i twierdze w celu zdobycia jedzenia, bogactw i jeńców. Poza tym, ludzie z zachodnich ziem nie lubują się w prowadzeniu wojen- ich indywidualizm co prawda czyni z nich wspaniałych rycerzy i utalentowanych magów, jako że dar do czarnoksięstwa zdaje się u nich nieomal powszechny w mniejszym czy większym stopniu, to jednak wrodzony anarchizm sprawia że marni z nich żołnierze. Źle czują się oni w zdyscyplinowanych i opresyjnych jednostkach wojskowych. To sprawia, że nie pałają miłością do wojny a cieszą się raczej z przygód w czasie zakładania nowych kolonii coraz dalej i dalej, w nieodkrytych jeszcze krainach. Nie czują się dobrze odbierając ziemię innym- wolą osiedlać się tam, gdzie nie stanęła jeszcze ludzka (elfia, krasnoludzka itd.) stopa. Skutkuje to brakiem silnych kompleksów czy uprzedzeń w stosunku do obcych, jako że sami Arinowie z reguły są gdzieś obcy, nauczyli się gościnności i otwartości na inność. Z radością uczą się tego, co inne ludy czy rasy mogą im pokazać i nie darzą ich nienawiścią lecz raczej wiele jest w nich ciekawości i pragnienia poznania. | |
|