Lodowe Szczyty
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Lodowe Szczyty

Nowe Lodowe Szczyty SPECJALNIE DLA WAS na http://8mieczy.rpg-board.net/ (to nie żart)
 
IndeksIndeks  PortalPortal  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Layla von Trier

Go down 
AutorWiadomość
Delilah

Delilah


Female
Liczba postów : 24
Age : 31
Registration date : 07/02/2009

Layla von Trier Empty
PisanieTemat: Layla von Trier   Layla von Trier I_icon_minitimeWto Mar 03, 2009 11:25 pm

Wizerunek tutaj

Imię: Layla

Nazwisko: von Trier

Wiek: 35 lat

Wzrost: 171 cm

Waga: 60 kg

Rasa: Człowiek

Statystyki:
Siła – poniżej przeciętnej
Wytrzymałość – powyżej przeciętnej
Szybkość – przeciętny
Zręczność – przeciętny
Mądrość – powyżej przeciętnej
Psychika – poniżej przeciętnej

Inwentarz:
Głowa :: Drewniana zapinka do włosów
Szyja :: Łańcuszek wykonany z resztek kolczugi
Korpus :: Szary, gruby płaszcz podróżny, luźna koszula i skórzana kamizela podbita futrem
Ręce ::
Prawa dłoń ::
Lewa dłoń ::
Nogi :: Spodnie, buty z miękkiej skóry
Palce :: Pierścień rodowy, odlany ze srebra z wybitym herbem oraz metalowe kółko nieznanego pochodzenia

Historia:
- To była rażąca niesubordynacja, Laylo. Nie mogę przymknąć na to oka, jak zdarzyło się już wielokrotnie w przypadku drobniejszych wybryków.
- Wiem, kapitanie. – odpowiedź była spokojna, może tylko nieco zbyt cicha
Każdy mięsień twarzy kobiety napięty był do granic możliwości, by mogła zachować wyraz obojętny, choć pełen respektu dla przełożonego. W duszy jednak coś jej się gotowało. Rażąca niesubordynacja! – miała ochotę prychnąć, niczym rozwścieczona kotka. Co zresztą stało się jej znakiem rozpoznawczym i przyczyną nadania jej przydomku Kocicy.
- Jeśli pan pozwoli, chciałabym się wytłumaczyć. – zaczęła nieco pewniej już, a gdy uzyskała milczącą zgodę, kontynuowała – Sytuacja nie przedstawiała się dobrze. Moja konnica obserwowała wszystko ze wzgórza i ludzie zaczynali się denerwować niekorzystnym przebiegiem walk. To oni poprosili mnie, byśmy się włączyli zwiększając naszą szansę na zwycięstwo.
- Nie próbuj, proszę zwalać całej winy na swoich ludzi. Dobrze wiesz, że byłaś ich bezpośrednią zwierzchniczką i do twych obowiązków należało utrzymywanie oddziału w ryzach.
Byłaś. Należało. A więc już została skreślona. Tym bardziej nie ma nic do stracenia.
- Nie mam zamiaru. Jednak chciałam tylko dać panu do zrozumienia, że nie tylko ja obawiałam się o wynik bitwy. – wtrąciła szybko Layla – Owszem, moim pomysłem była szarża prosto w boczne skrzydła ich klinu. Przecież nie są głupcami, musieli wiedzieć o naszym istnieniu! A także podejrzewać, gdzie się znajdujemy. I spodziewali się nas, że będziemy wspierać straż przednią. Dzięki mojemu manewrowi na chwilę zagubili się, co pozwoliło piechocie uzyskać znaczną przewagę. I w konsekwencji doprowadzić do wygranej.
- Tego nie neguję. – odparł spokojnie mężczyzna – Ale w ten sposób wytrąciłaś z równowagi także nasze wojska. I gdyby nie błyskawiczny powrót do szyku moich piechurów, znaleźlibyśmy się w jeszcze większych tarapatach.
Layla mierzyła kapitana lodowatym wzrokiem. Serce podchodziło jej do gardła, a żołądek był ściśnięty ze strachu. Jednak na zewnątrz była nieporuszona. Policzyła w myślach do dziesięciu sprawiając wrażenie, jakby analizowała słowa nadrzędnego. W rzeczywistości całą rozmowę przeprowadziła w myślach już tyle razy, że żadne jego słowa nie mogły jej zaskoczyć i na wszystkie ewentualne uwagi miała już przygotowane odpowiedzi.
- Kapitanie, gdybym nie znała możliwości twoich żołnierzy, zapewne nie zdecydowałabym się na taki krok. Wiesz, iż świetnie znałam plan bitwy, lecz nie wszystko przebiegało według niego. To spowodowało moją wcześniejszą i niespodziewaną reakcję. Jakby na to nie patrzeć, za pozwoleniem, zwycięską.
Teraz powinien dać za wygraną, przewidywała. Nie jest silny w takich utarczkach. Powie, że musi to przedyskutować ze zwierzchnictwem. Z piątką dowódców, których strategia została zburzona przez jeden drobny wybryk oddziału wyborowej konnicy.
Źle przewidywała. Na to, co nastąpiło, przygotowana nie była.
- Laylo, ja to wiem. I oni także to wiedzą. – twarz kapitana zmieniła się. Zmarszczki pogłębiły się, a oczy wyrażały zatroskanie. Jakby wcześniej trzymana w ryzach, rozluźniła się – Gdyby to zależało ode mnie, zostałabyś uhonorowana za odwagę i kreatywność. Tylko, że to nie ja o tym decyduję. A czwórka z Piątki domaga się wyrzucenia cię z hukiem. Nieposłuszeństwo nie może pozostać bezkarne. Choćby jego skutki były korzystne.
Była dowódczymi niewielkiego, acz świetnego oddziału lekkiej jazdy zwiesiła głowę. Skoro nie było już nadziei, konieczność udawania także zniknęła. W jej stalowoszarych oczach zaszkliły się łzy bezsilności.
- Kapitanie… co ja zrobię?
Mężczyzna, starszy od niej niemal dwukrotnie, ojcowskim ruchem poklepał ją po ramieniu i uśmiechnął krzepiąco. Layla zaśmiała się ponuro, ale wyprostowała i poprawiła gruby splot ciemnobrązowych włosów. Zbroja zachrzęściła cicho, gdy obróciła się na pięcie i odeszła.

Na wieść o jej „rezygnacji”, kilka osób przetarło oczy ze zdumieniem. Oto ich dzielną dowódczynię, której zimna krew i oddanie ocaliły kilka dni wcześniej przed spektakularną porażką, właśnie wywalano za to na zbity pysk. Okrzykom niedowierzania i żalu nie było końca. Kilku bardziej impulsywnych chłopaków gotowych było iść z nią, jednak kobieta ze śmiechem odrzuciła ich ofiarę.
- Zostańcie, panowie. Ktoś musi sobie z tym burdelem poradzić. Jak już mnie będą błagać, żebym wróciła, chcę zastać to miejsce w porządku i ładzie. To mój ostatni rozkaz.
- Tak jest! – wykrzyknęły ponad dwa tuziny potężnych mężczyzn w sile wieku, salutując drobnej brunetce
Layla roześmiała się po raz ostatni, po czym zarzuciła na głowę kaptur i bezszelestnie wysunęła z namiotu. Przeszła przez uśpiony obóz nie wzbudzając niczyjego zainteresowania. Ależ się Piątka zdziwi, jeśli rano zastaną puste posłanie. Ale nie mogła dać im satysfakcji publicznego obrzucenia jej obelgami i zmieszania z błotem. Jeszcze ktoś wstawiłby się za nią i też miałby kłopoty… A tak wszyscy się z tym pogodzą i zapomną o wszystkim.
- Laylo! – wysapał ktoś za nią, gdy zaczęła wspinać się na wzgórze, za którym przycupnęła baza wojskowa – Zaczekajże chwilę.
Kapitan Desmond dogonił ją szybko, jak na pana w tak zaawansowanym już wieku.
- Mądrze robisz. Ale tym samym zamykasz sobie drogę powrotną. Na pewno, choćby się waliło i paliło, nie zechcą cię z powrotem.
- W rzyci mam ich chcenie, czy niechcenie. Piątka niech sobie dowodzi armią, ja nie będę miała z tym już nic wspólnego.
- I co zamierzasz robić? – z powątpiewaniem zapytał stary wojskowy
- Wrócę do domu. Wyjdę za mąż i zajmę się uprawą pszenicy, kapitanie. – zakpiła kobieta – A skąd mam wiedzieć? Nigdy nie rozważałam banicji. Zawsze moja przyszłość była nierozłączna z armią.
- Nie zrób czegoś głupiego, proszę cię.
- Kapitanie, ja nie robią głupich rzeczy. To nie ja tutaj postępuję irracjonalnie.
Obydwoje zaśmiali się gorzko. Przez cały swój pobyt w armii, poczynając od wyjątkowo trudnej rekrutacji, poprzez mozolne pięcie się po szczeblach kariery, na ciężko wypracowanym awansie kończąc, starszawy kapitan Desmond trzymany tylko dzięki szacunkowi, jaki wszyscy do niego żywili, był dla Layli mentorem. Prowadził ją, wspomagał, podpowiadał, służył wstawiennictwem. Ani razu go nie zawiodła.
- Laylo, nie odchodź daleko. Oni musza ukarać nieposłuszeństwo, ale zostaniesz przywrócona. – bez większej nadziei powiedział kapitan
- Taak, oczywiście. Zdegradowana do roli pomocnika zastępcy pucybuta stajennego. – prychnęła w odpowiedzi kobieta – Bez możliwości zrobienia czegokolwiek wykraczającego poza obowiązku służbowe pod karą ukamienowania. Nie, dzięki.
Desmond popatrzył żałośnie na ciemną sylwetkę rozpływającą się w ciemności.
Powrót do góry Go down
http://www.lintharia.fora.pl
 
Layla von Trier
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Lodowe Szczyty :: Streafa Eksperymetalnej Grywalności :: Kraina Jednodniowych MG-
Skocz do: