Rozdział I
Las, drzewa i śnieg. Od wczoraj błądziłeś bez sensu poprzez zaspy śniegu. Być może droga na skróty nie była najlepszym pomysłem, zapewne lepiej było się trzymać starego traktu. Z drugiej strony drogi nie są bezpieczne, a jeszcze niedawno musiałeś zastawić cały swój ekwipunek, za posiłek i nocleg. Gdybyś chociaż miał towarzysza w swych podróżach, na pewno byłoby ci raźniej.
W końcu słońce wyszło zza horyzontu i z trudem przedzierało się przez gęsty las. Noc na pustkowi, w zupełnej samotności jest prawdziwym koszmarem.
Niedługo mogło się to zmienić. Dostrzegłeś wszak ogień, palący się za ścianą drzew. Po chwili zobaczyłeś również namioty i usłyszałeś jakieś głosy. Nie było wątpliwości że był to jakiś obóz. Po wyjściu z gęstego lasu, znalazłeś się na niewielkiej polanie, na której rozbite były trzy duże namioty, a po środku paliło się wielkie ognisko. Dookoła krzątało się pełno ludzi, kilka elfów, nawet dostrzegłeś jednego niziołka. Ku twemu zmartwieniu, nie zobaczyłeś niestety ani jednego krasnoluda. Wszyscy byli grubo ubrani i dobrze uzbrojeni. W promieniu ciepła ogniska, gdzie nie było śniegu i można było odpocząć, leżało pełno mieczy, tarcz i tym podobnych. Jak na razie wszyscy wyglądali na zaspanych i jeszcze nikt nie zdążył cię zauważyć.