Lodowe Szczyty
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Lodowe Szczyty

Nowe Lodowe Szczyty SPECJALNIE DLA WAS na http://8mieczy.rpg-board.net/ (to nie żart)
 
IndeksIndeks  PortalPortal  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Kah

Go down 
2 posters
AutorWiadomość
NecrusX

NecrusX


Liczba postów : 33
Registration date : 25/11/2008

Kah Empty
PisanieTemat: Kah   Kah I_icon_minitimePon Gru 01, 2008 11:14 pm

Imię: Kah
Wiek: 19 lat
Wzrost: 175 cm
Waga: 67 kg
Rasa: Człowiek

Kah Avt3467necromancerrg5

SIŁA znacznie poniżej przeciętnej
WYTRZYMAŁOŚĆ znacznie poniżej przeciętnej
SZYBKOŚĆ przeciętna
ZRĘCZNOŚĆ powyżej przeciętnej
MĄDROŚĆ powyżej przeciętnej
PSYCHIKA znacznie powyżej przeciętnej
Ścieżka magii: Nekromancja

Głowa ::
Szyja ::
Korpus ::
Ręce ::
Prawa dłoń ::
Lewa dłoń ::
Nogi ::
Palce ::

Sakiewka: -

Historia:

Posępny szmer cmentarza uniósł się przez Dolną Alejkę i z nieprzyjemnym szeptem zagłębił się w głąb otwartych krypt. Księżyc niósł przyciemniony blask, tocząc nieustanną walkę z nienaturalnym mrokiem śmierci. Umarli czekajli na żywych, by do nich dołączyli.
Nieludzki pomruk przelał się Górną Alejką, tuż przy zniszczonym sarkofagu wojennego bohatera, po czym zmienił się w gardłowy warkot i przeraźliwe sapanie, potworne niczym ostatnie oddechy umierającego.
Powolne, nierówne kroki można było dosłyszeć nawet w Kaplicy Wszechmocnego, gdzie tutejszy ksiądz schronił się za ołtarzem oraz starożytną inkantacją do Pana. Kroki zmieniły się w odgłosy człapania, gdy umarły wkroczył na teren przed grobowcem.
Każdym nerwem, jaki nie uległ powolnej degradacji i zgniliźnie, czuł zapach człowieka. Żywego człowieka.
Ruszył do przodu, poganiany pierwotnym głodem oraz potrzebą rozplenienia swojego plugastwa. Zranić, ugryźć, uderzyć, zmiażdżyć.
Umarły znowu wciągnął powietrze przez strawione przez czas nozdrza. Mięso było tak blisko, że aż smakował powietrze obmierzłym jęzorem. Musiał ugryźć! Musiał skosztować. Życie! Życie! Zgasić życie.
Kroki przemieniły się w niezgrabny bieg. Gonić! Gonić! Te myśli płonęły w duszy umarłego tak mocno, że oczy zabłysły mu nienawistną czerwienią.
I wtedy go ujrzał. Niewysoki, chudy, w szarych ubraniach i kapeluszu. Umarły nie wyczuł stali, ani srebra. Czekał go łatwy posiłek.
I wówczas żywy się obrócił. Fala zdziwienia wlała się w pierwotny głod umarłego. Nie wyczuł strachu w tej istocie, a teraz zaczął wyczuwać głębokie zadowolenie w śmiertelniku.
- No, no - mruknął przybysz, zbliżając się z niesamowitą szybkością do umarłego nim ten cokolwiek zauważył. - Solidna robota, nie jakieś paskudne truposze, co to je można wszędzie po rowach spotkać. Te to nawet nie skumają, jak ktoś im po nogach lagą trzepnie, a za mięsem to i do ognia wskoczą. Nie. To jest porządna robota uczciwego nekromanty...
Umarły zastygł w bezruchu, zdezorientowany poczynaniami żywego. Nawet śmiertelnik, którego zjadł w zesżłym tyodniu, używający srebra, trząsł się niczym osika, gdy ruszył na niego biegiem i wgryzł w gardło. A ten przybysz nawet się tym nie przejął, traktując go jak powód do monologu.
- Chyba byłeś w zeszłym życiu jakimś wojownikiem, czy kimś podobnym, bo widać na plecach przedśmiertelną bliznę. A i muskulaturę masz całkiem nieźle zachowaną - zbliżył się i powąchał umarłego. - Zapach niby ten sam, ale nieco mocniejszy. Pewnie nieźle ci się wiodło, co nie? Mordo ty moja - śmiertelnik poklepał umarłego po twarzy, po czym dyskretnie wytarł dłon w ubranie.
- Nie masz co się martwić mój umarły przyjacielu - przybysz wyciągnął dziwny symbol zza paska. - Siedzę w tym samym biznesie, co twój stwórca.
Umarły nie rozpoznawał dziwnych linii na ukazanej czaszce, ale czując przyjemnie zimną energię, dobywającą się z ciemnych oczodołów, rozluźnił się i skreślił przybysza z listy pożywienia.
Przybysz schował symbol za pasek i usiadł na grobowcy generała.
- Wiem, że nie rozumiesz cokolwiek z tego, co mówię, ale dostatecznie długo nie miałem towarzystwa, by poczuć potrzebę porozmawiania, nawet z umarlakiem, więc siadaj i słuchaj. Pochodzę z małej, zapyziałej wiochy, których pełno na Równinach. Moja matka była wioskową kuglarką, dzięki czemu zyskała chwilowe zainteresowanie tamtejszego barona, który to, jeśli mi wszystko dobrze naopowiadała, jest również moim ojcem. Oczywiście władca się nieco przeraził sytuacji, więc by się pozbyć potomka, zamknął mnie w poupadającej Szkole Magii, której nazwy nie wymienię, bo chcę zachować resztę żołądka. Szkoła, jako że popadała w długi, zaczęła praktykować dość... ekhem... nielubiane praktyki i ożywiać truposze z okolicznych cmentarzy. Wszystko poszło by dobrze, szkoła pozbyłaby się długów i wróciła do tradycyjnej magii żywiołów, ale jakiś tępak z wioski podburzył przeciwko nam tłum i nim się obejrzałem, szkoła stanęła w płomieniach, a moi przyjaciele studenci dyndają na drzewach - przybysz mruknął porozumiewawczo. - Więc zwiałem i zacząłem prowadzić badania na własną rękę. Trochę się tułałem, babrałem się w nieprzyjemnych robótkach, nawet kilka razy bliżej zapoznałem się z magiczkami ze Stolicy, aż w końcu widzisz mnie tutaj wesołego i zaziębłego. Brrr... - zatrząsł się, opatulił się ciasno kocem i ruszył w stronę wyjścia.
Spojrzał na umarlaka.
- Może mózgu nie masz za grosz, ale przyjemnie się rozmawiało. Bywaj - rzucił truposzowi kawałek wieprzowiny i ruszył w stronę wioski.
Umarły przez chwilę wpatrywał się w początkującego nekromantę, po czym wzruszył ramionami i rzucił się na mięso.

Kontynuacja przygody z poprzedniego forum u No_Name
Powrót do góry Go down
No_Name

No_Name


Male
Liczba postów : 78
Age : 33
Skąd : Bielsko-Biała
Registration date : 23/11/2008

Kah Empty
PisanieTemat: Re: Kah   Kah I_icon_minitimePon Gru 01, 2008 11:49 pm

Czyli rzezi ciąg dalszy. Twisted Evil
Powrót do góry Go down
 
Kah
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Lodowe Szczyty :: Na dobry początek... :: Karty postaci-
Skocz do: